Teatr Bez GranicTeatr Bez Granic

Skrzypek na dachu

REŻYSERIA - JADWIGA GRUDZIŃSKA

OPRAWA PLASTYCZNA - TOMASZ GAWOR

KIEROWNIK MUZYCZNY - PIOTR MORAWSKI

PRZYGOTOWANIE WOKALNE - ALEKSANDRA KLUZ

ZDJĘCIA - KRZYSZTOF KUCHARCZYK

ASYSTENT REŻYSERA - JAGNA ANTAS

STRONA INTERNETOWA - TOMASZ KUCHARCZYK

 

OBSADA

  • Tewie - Robert Oleksy
  • Gołda - Teresa Antas
  • Cajtl - Jadwiga Stekla/ Jagna Antas
  • Hudl - Kinga Krywult
  • Chawa - Weronika Pilszak
  • Szprynca - Katarzyna Wróbel
  • Beilka - Irena Manda
  • Jenta - Małgorzata Walkowicz
  • Perczyk - Maksym Gadka
  • Motel - Jakub Waszek
  • Lejzor Wolf - Grzegorz Laszczak
  • Rachela, Babcia Cejtl - Jagna Antas/Anna Pijaska
  • Syn Rabina - Mateusz Moskała
  • Noum - Rafał Tobiaszewicz
  • Fruma Sara - Paulina Krywult
  • Policjant - Wiktor Kania
  • Ryfka - Kamila Bojda
  • Noemi - Nikola Pijaska
  • Skrzypek - Cecylia Mrózek

 

 

Skrzypek na... kirkucie

Adaptacja słynnego brodwayowskiego musicalu "Skrzypek na dachu" w wykonaniu amatorskiego Teatru Bez Granic z Bielska-Białej stała się prawdziwym hitem. Bilety na premierę rozeszły się w kwadrans - mówi Jadwiga Grudzińska reżyserka. Premiera miała miejsce 23 września w klimatycznej Sali ceremonii na bielskim kirkucie przy ulicy Cieszyńskiej (poprzedził ją pokaz przedpremierowy w połowie czerwca). Zainteresowanie było tak duże, że musical zagrano jeszcze trzy razy: 27 września oraz 7 i 14 października. Za każdym razem na widowni był komplet, czyli 120 osób!

Adaptacji dokonała Jadwiga Grudzińska – pracując nad nią korzystałam nie tylko z musicalu, ale też z powieści "Dzieje Tewji Mleczarza" Szolema Alejchema - mówi. Spektakl, pokazywany na żydowskim cmentarzu, trwa około godziny i 2 minut. Skrót był niezbędny, gdyż ze względu na prawa autorskie ZAiKS wyraził zgodę na wykorzystanie tylko 35 procent utworu.

- Przygotowując spektakl pokusiłam się o pewną retrospekcję. Aktorzy wchodzą do sali ceremonii przez tylne drzwi, z których - po otwarciu – roztacza się widok na główna aleję cmentarza. Po zakończeniu opuszczają salę tą samą drogą. Chciałam tym sposobem stworzyć wrażenie, że to dawni Żydzi opuszczają swoje miejsca spoczynku, aby opowiedzieć zebranym historię Tewiego, a potem na powrót spocząć na kirkucie - zdradza reżyserka.

(best)
Kronika Beskidzka 25 października 2018

RANDKA W JASNO

Jest coś intrygującego w pierwotnym zamyśle reżyserskim Jadwigi Grudzińskiej (która od dziesięciu lat z powodzeniem przewodzi aktorskiej ferajnie spod znaku „Teatru Bez Granic”, mającego siedzibę w Domu Kultury Włókniarzy), żeby – było, nie było – z amatorami porwać się na adaptację tak znanego materiału. No bo spójrzmy: rozmach musicalu znanego z Broadwayu w kameralnych bielskich warunkach? Przy ryzyku, że większość potencjalnych widzów zaznajomiona jest z filmową wersją „Skrzypka na dachu” z 1971 roku z niezapomnianą rolą Chaima Topola? – że o biesiadnej popularności głównego przeboju „Gdybym był bogaty”, tak w warstwie tekstowej, muzycznej, jak i tanecznej (porównywalnej chyba tylko do „Greka Zorby”) nie wspomnimy.

Po kilku przedstawieniach z pełną widownią, która po każdym spektaklu, nie tylko w geście kurtuazji, dawała owację na stojąco, można stwierdzić z przekonaniem, że spektakl okazał się sukcesem w wymiarze artystycznym i symbolicznym. Artystycznym, ponieważ ponadgodzinna podróż do „świata, którego dawno już nie ma” nie nuży, nie odtwarza w sposób wtórny zgranych klisz, ale zachowując smaczki pierwowzoru, potrafi nadać całości dodatkowy, niepowtarzalnie urokliwy wymiar. Aktorzy, na miarę swoich warsztatowych możliwości, grają bardzo przekonująco, zarówno ci w głównych rolach (Tewje Mleczarza i jego żony Gołdy), jak i w większości pozostałych, nie wykluczając epizodycznych. Zadziwia profesjonalna spójność inscenizacji, biorąc pod uwagę określone możliwości budżetowe Teatru – kreacje aktorskie dobrze współgrają z tymi noszonymi przez postacie. Nie tylko kostiumy, ale także scenografia – zaprojektowana i wykonana przez stałego współpracownika „TbG” Tomasza Gawora (na co dzień plastyka Domu Kultury Włókniarzy), tyleż oszczędna, bez grożącego w podobnych przedsięwzięciach „rykoszetu efekciarstwa” wydaje się współgrać z największym atutem przedstawienia, jakim jest... miejsce jego wystawienia: Sala Ceremonii Cmentarza Żydowskiego. To właśnie tutaj, w tak oryginalnej lokalizacji, spotykają się dobrze znane walory „Skrzypka na dachu” z tymi, które ciężką pracą i talentem udało się uzyskać bielskim pasjonatom. Z tego spotkania na oczach widza rodzi się siła spektaklu, to że wieczór w teatrze/nieteatrze należy do tak udanych.

Samo miejsce – a więc atrybuty budynku takie jak malowidła, tablice pamiątkowe na stałe obecne wewnątrz pomieszczenia, charakterystyczny kształt okien, a także (wypada wręcz powiedzieć: przede wszystkim) rozkład drzwi (bezbłędnie, z pełną świadomością wykorzystanych na potrzeby inscenizacji) – współtworzy aurę niesamowitości z warstwą słowno-muzyczną przedstawienia niczym kładka „ponad rzeką – czasu – której nie ma”... Chyba właśnie w sprzężeniu tych wszystkich czynników tkwi klucz do wiarygodności opowiedzianej w ten sposób dobrze znanej historii, w której momenty niemal komiczne, wynikające z właściwego rozłożenia akcentów humoru słownego i sytuacyjnego mieszają się z determinizmem dramaturgicznym, będącym pochodną losów nie tylko bohaterów, ale całej reprezentowanej przez nich społeczności.

Sen mleczarza – wraz z wyśpiewaną przez niego wcześniejszą solową partią o „bogactwie w trybie przypuszczającym” (brawo Robert Oleksy!) pozostaną w pamięci na równi z zawadiackim uśmieszkiem bielskiego skrzypka, naturalnością najmłodszych córek, urodą tych na wydaniu i „dobrotliwym demonizmem szanownej małżonki” (rewelacyjna Teresa Antas w roli Gołdy). Fajnie „popijało się z aktorami” przy swataniu, kiedy coraz bardziej pijany świat, niczym ten z powracających mimowolnie obrazów Marca Chagalla – gdy przypominaliśmy sobie „dachy Anatewki”, zlewał się, w jakże symboliczny sposób, w reżyserskiej wizji z hipnotycznym oddziaływaniem uchylonych drzwi, za którymi – w naturalnej scenografii – pojawiało się to, co my, śmiertelnicy, obojętnie z jakiego zakątka świata i z jakiej „przynależności światopoglądowej” zwykliśmy utożsamiać z końcem opowieści. Gdy płomyk świecy, nie tylko tej z siedmioramiennego świecznika, ustanawia związek pomiędzy światem żywych a wiecznością umarłych. Umiejętność dostrzeżenia przez reżyserkę – która wiedziała, że akcja „Skrzypka na dachu” rozgrywa się w roku 1905 – artystycznej szansy wynikającej z połączenia kontekstów historycznych i dramaturgicznych z walorami miejsca wystawienia dzieła na potrzeby tej konkretnej realizacji, a co za tym idzie wprzężenia naturalnej scenerii, tak aby niejako samoczynnie zagrała w przedstawieniu sprawiła, że uzyskane w ten sposób „naoczne ramy czasowe” każą myśleć o bliskim sąsiedztwie grobu jako o czynniku, który paradoksalnie stwarza (inaczej: rozpoczyna) właściwą opowieść. Przez odpowiednio dobraną godzinę rozpoczęcia spektaklu będzie można uzyskać dodatkowy efekt przejścia od jasności do ciemności, od światła dziennego do chwili, gdy zapada zmierzch. Tym samym w inscenizacji udział weźmie już nie tylko Miejsce, ale na potrzeby spektaklu zostanie wyreżyserowany Czas. (lk)

Lech Kotwicz
Dom Kultury Włókniarzy
14 październik 2018

„Broadwayowski musical Skrzypek na dachu należy do najpopularniejszych przedstawień muzycznych, znanych z wielu realizacji scenicznych i zwłaszcza amerykańskiego filmu z 1971 r. z niezapomnianym Chaimem Topolem w roli Tewiego mleczarza; ten film wyznacza pewien poziom wykonawczy. O przygotowanie właśnie tego musicalu pokusił się działający w Domu Kultury Włókniarzy Teatr Bez Granic prowadzony przez Jadwigę Grudzińską od 2008r. Tworzą go – jak sami o sobie piszą na stronie internetowej teatrbezgranic.pl - pasjonaci, którzy zapałali miłością do sztuki. Skrzypek na dachu to już kolejna z ich kilkunastu realizacji scenicznych i wydaje się, że najlepsza.

Na premierę wybrali miejsce niezwykłe - słynącą znakomitą akustyką i niecodzienną atmosferą Salę Ceremonii zabytkowego Cmentarza Żydowskiego. Ubrani w tradycyjne stroje - jarmułki, tałesy, chałaty – aktorzy weszli przez drzwi prowadzące w zielone alejki cmentarza, w tle widać było nagrobki. Ten widok zza zamkniętych drzwi współtworzył scenerię przedstawienia i w ten pejzaż aktorzy, opuszczając swoją Anatewkę, symbolicznie odeszli w finałowej scenie...

Zespół aktorski, w którym są osoby od seniorów po kilkuletnie dzieci, udatnie stworzył charakterystyczne postaci mierząc się z uświęconymi sceniczną tradycją rolami. Znakomici byli odtwórcy ról Tewiego i jego żony Gołdy oraz najmłodsze aktorki. Aktorzy całkiem dobrze poradzili sobie także ze scenami śpiewanymi. Brawo!

Premiera miała miejsce 23 września 2018”

Wag
Magazyn Samorządowy Nr20/410 28.09.2018

 

Wszystkie bilety wyprzedane! Publiczność jest zachwycona!

Z ogromnym zainteresowaniem bielskiej publiczności spotyka się przedstawienie Teatru Bez Granic odbywające się w sali ceremonii cmentarza żydowskiego przy ul. Cieszyńskiej. Światowej sławy musical „Skrzypek na dachu” swoją warstwą muzyczną oraz tematem przemawia do widzów na całym świecie. Wczorajszy spektakl zakończył się owacjami na stojąco.

Od września w sali ceremonii na cmentarzu żydowskim przy ul. Cieszyńskiej trwają przedstawienia musicalu J. Bocka „Skrzypek na dachu” w wykonaniu aktorów Teatru Bez Granic. Zespół pod kierunkiem Jadwigi Grudzińskiej działa przy Domu Kultury Włókniarzy i mimo skromnych środków na realizację musicalowego arcydzieła udało mu się osiągnąć wspaniały rezultat. Wczoraj z powodu dużego powodzenia dotychczasowych przedstawień odbył się dodatkowy spektakl.

Dzień przed przedstawieniem wszystkie bilety zostały wyprzedane. Licznie przybyła publiczność słuchała musicalu z wielkim zaciekawieniem. Ta niezwykła inscenizacja zrealizowana w niezwykłym miejscu wpisuje się w cenną inicjatywę przywrócenia miastu jego historycznej spuścizny, jaką jest kompleks cmentarza żydowskiego. Kolejne przedstawienia z udziałem "Teatru Bez Granic" odbędą się w listopadzie

Grzegorz Moskal
Bielsko.biała.pl 15.10.18

 

Duma Bielska- Białej. Awers i rewers tej samej złotej monety.

Kultura ma dwa oblicza. Z jednej strony spektakularne wydarzenia, koncerty, festiwale, premiery i wystawy. Wielcy twórcy, wybitni artyści. Wspaniała promocja miasta i duma mieszkańców. Z drugiej - równie ważna codzienna, żmudna praca domów kultury, bibliotek, świetlic środowiskowych i społecznych animatorów. Bielskie życie kulturalne pokazuje tej jesieni, że te dwa światy nie są wcale tak odległe.

Kulturę w skali makro reprezentują dwa wielkie październikowe festiwale. Po Festiwalu Kompozytorów Polskich, czas na kolejne cykliczne wydarzenie - Międzynarodowy Festiwal Chórów im. Kazimierza Fobera „Gaude Cantem”. To muzyczne przedsięwzięcie rozpocznie się w najbliższy czwartek w sali koncertowej Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. St. Moniuszki i potrwa cztery dni. Oprócz konkursu, odbędą się warsztaty chóralne, seminarium dla dyrygentów oraz dziesięć koncertów nie tylko w Bielsku-Białej, ale także w całym regionie. Wystąpi kilkuset wykonawców z Polski, Czech i Słowacji.

W cieniu tej wielkiej imprezy odbywa się inne bardzo ciekawe wydarzenie. W sali ceremonii na cmentarzu żydowskim przy ul. Cieszyńskiej trwają przedstawienia musicalu J. Bocka „Skrzypek na dachu” w wykonaniu aktorów Teatru Bez Granic. Zespół pod kierunkiem Jadwigi Grudzińskiej działa przy Domu Kultury Włókniarzy i mimo skromnych środków na realizację musicalowego arcydzieła udało mu się osiągnąć wspaniały rezultat.

Warto docenić odwagę i wysiłek realizatorów i wykonawców. Ich niezwykłe przedstawienie w niezwykłym miejscu wpisuje się w cenną inicjatywę przywrócenia miastu jego historycznej spuścizny, jaką jest kompleks cmentarza żydowskiego. Premiera musicalu odbyła się 23 września. Ze względu na ogromne powodzenie dotychczasowych przedstawień, 14 października o godz. 17.00 odbędzie się dodatkowy spektakl.

Dwa oblicza bielskiej kultury. Dwa całkowicie różne wydarzenia. Inna skala i, co oczywiste, inne wydatkowane środki. Nie ma sensu ich porównywać, a tym bardziej przeciwstawiać. Często wielkie spektakularne imprezy ogniskują całą uwagę władz i mediów, a nie dostrzegamy mniejszych inicjatyw artystycznych. Trzeba pamiętać, że harmonijny rozwój kultury jest możliwy tylko przy zachowaniu rozsądnych proporcji uwagi i...finansowania. Warto rozumieć, że wszystkie działania w kulturze uzupełniają się wzajemnie, współtworzą historię kulturalną naszego miasta. Są niczym awers i rewers tej samej złotej monety zwanej kulturą.

Bogdan Desoń
Bielsko.biała.pl 15.10.18

Ta strona używa plików Cookies. Więcej informacji o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce znajdziesz tutaj